Ślub Gosi i Michał, był dla mnie sporym wyzwaniem. Raz, że była to jedna z większych (jak nie największa) impreza, w której miałem przyjemność uczestniczyć jako fotograf. Dwa, że sesja plenerowa odbywała się przy kilkunasto-stopniowym mrozie (tu również słowa uznania należą się samym bezpośrednio zainteresowany, którzy zdecydowali się na tak karkołomną wyprawę...) i to w miejscu nie byle jakim, bo... na zamarzniętej tafli Morskiego Oka. Było wesoło!
Zapraszam!
Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz