Ślub Leny i Patricka był dla mnie niezwykły pod kilkoma względami, przede wszystkim jednak chyba dlatego że był to pierwszy cywilny ślub w plenerze jaki miałem okazję fotografować (Ci z Was którzy próbowali taki ślub zorganizować wiedzą pewnie, że to w naszych realiach dość skomplikowana sprawa). Szczęśliwie (zapewne dzięki uporowi, zaangażowaniu i determinacji) Lenie i Patrickowi udało się dopiąć swego i przysięgę małżeńską złożyli pod błękitnym niebem, wśród zielonych drzew...
Zachęcam Was do obejrzenia kilku zdjęć z tego dnia oraz sesji plenerowej, na którą wybraliśmy się do... chorzowskiego wesołego miasteczka!
Świetny pomysł na organizację ślubu w stylu myszki miki :D:D Znalazłem tu kilka naprawdę bardzo dobrych fotografii.
OdpowiedzUsuń